Jakkolwiek na pierwszy rzut oka cena zakupu trikke wraz z kaskiem i rękawiczkami (te dwie dodatkowe rzeczy wskazane są ze względu na bezpieczeństwo) nie wydaje się niska, to porównując ją z rocznym karnetem na siłownię, uczęszczaniem na aerobic czy pływalnię – inwestycja jest w gruncie rzeczy niewielka, albowiem jest to wydatek jednorazowy. Natomiast porównując z wydatkami ponoszonymi przez osoby uprawiające bardzo popularne u nas narciarstwo zjazdowe – jest to koszt wręcz banalny (sprzęt + wydatki na dojazd, karnet i wiele innych) a do tego o ile ktoś jeździ w sumie przez 20 dni w ciągu roku, to bardzo dużo.

Natomiast na trikke można jeździć blisko domu, praktycznie o każdej porze i to przez większość dni w roku. Zawsze znajdziemy bowiem w pobliżu boczną uliczkę o małym ruchu, mało uczęszczany chodnik, ścieżkę rowerową, parking, wyasfaltowane boisko czy placyk. Jeśli jest tam sztuczne oświetlenie – można to robić i po zapadnięciu zmroku. Dobrze do tego nadają się parkingi przy instytucjach puste zazwyczaj po zakończeniu godzin pracy. Podczas deszczu czy w okresie gdy leży śnieg można ujeżdżać trikke w podziemnym garażu, obszerniejszych korytarzach, czy na gimnastycznej sali. Nawet mróz (o ile brak śniegu) nie jest przeszkodą, albowiem wystarczy się cieplej ubrać i to tylko nieco, albowiem generowane są podczas takiego wysiłku spore ilości ciepła.

A jak ma sie sprawa z odchudzaniem na Trikke?

Wystarczy pół godziny by „spalić” 500 – 600 kcal. i uruchomić nie tylko mięśnie kończyn dolnych ale i brzucha, kręgosłupa a przede wszystkim obręczy barkowej – ponad 90% naszych mięśni. Pod względem wszechstronności obciążeń można porównać to z narciarstwem biegowym lub pływaniem czy nordic-walking. Co bardzo ważne – jest to wysiłek w zakresie aerobowym. Nie ma przy tym udarowych obciążeń jakie np. występują podczas biegania czy jazdy na nartach zjazdowych. Dlatego też polecany jest taki wysiłek jako uzupełnienie diety odchudzającej:

Jeszcze jeden aspekt: chodzić można „spacerkiem” co dotyczy też nart biegowych, na rowerze – wyjąwszy podjazdy pod gorę – można zakręcić 2 – 3 razy i toczyć się potem kilkanaście metrów, płynąc wpław lub kajakiem czy wiosłową łodzią też można się „obijać”. Natomiast trikke wymusza pewne i to wcale nie tak małe minimum wysiłku. Jeśli nie przekroczy się tego minimum, po prostu przestanie się poruszać do przodu.

Nauka jazdy jest bardzo prosta i szybka a bezpieczeństwo jazdy z uwagi na trzy punkty podparcia i pewne hamulce – bardzo duże. O ile ktoś nie zaczyna uprawiać „freestyle” to upadek jest praktycznie niemożliwy. Zaleca się jednak używanie kasku i rękawiczek, bo zawsze mogą pojawić się jakieś zaskakujące i nieprzewidywalne okoliczności.

Siła napędzająca ten trójkołowy pojazd o nazwie TRIKKE generowana jest dzięki odpowiedniemu ruchowi kierownicą skoordynowanemu z naciskiem nogi na jeden z podestów, na których spoczywają stopy. Podczas jazdy pracują wydatnie mięśnie zarówno dolnych jak i górnych kończyn, przykręgosłupowe i brzuszne – praktycznie niemal wszystkie. Ruchy są naprzemiennie symetryczne (lewo/prawo). Napięcie poszczególnych mięsni jest relatywnie krótkie poczym następuje przerwa rozkurczowa (dostarczenie tlenu – odpoczynek).

Kręgosłup stabilizowany jest poprzez aparat więzadłowy,

ale najważniejszą role odgrywają mięśnie. Wzmocnienie ich i symetria w działaniu to główny element profilaktyki a także korekcji skolioz i innych nieprawidłowości postawy. Silne mięśnie przykręgosłupowe są warunkiem uniknięcia dolegliwości bólowych tzw. „korzonków czy lumbago”.

Trikke jest bardzo zwrotny, posiada dwa tarczowe hamulce, dzięki trzem punktom podparcia jest bardzo stabilny i bezpieczny. Wymaga jedynie dość gładkiej, przyczepnej nawierzchni (asfalt, cementowa kostka brukowa).

Sportowy Trikke sprawdza się idealnie jako mobilna siłownia na placach, parkingach i uliczkach o niewielkim ruchu. J

azdę na trikke można opanować po kilkunastu minutach, natomiast osoby uprawiające narciarstwo alpejskie czynią to dosłownie w mig, zresztą jest to dla nich idealny trening przed zimowym sezonem. Trikke stanowi też idealne uzupełnienie specjalistycznego treningu w innych dyscyplinach sportowych, miedzy innymi tenisie.

Trikke można traktować jako „siłownię na kółkach”,

blisko domu, na świeżym powietrzu i o dowolnej porze doby w miejscach oświetlonych. Wysiłek podczas jazdy, jakkolwiek spory, to dobrze tolerowany. Niemniej jeśli na płaskim terenie nie da się z siebie pewnego minimum, pojazd przestanie poruszać się do przodu. Natomiast podjazd pod wzniesienie jest możliwy, ale wymaga sporego wysiłku.

I jeszcze jeden aspekt tej aktywności. Istnieją naukowe doniesienia mówiące o tym, iż kołyszące ruchy sprzyjają uwalnianiu się w mózgu serotoniny i innych tzw. „mediatorów szczęścia”. Tak mają działać kołyski, huśtawki jazda śmigiem na nartach itp. To też prawdopodobnie jest powodem zadowolenia jakiego doznaje się podczas jazdy na trikke.

Tutaj jest do przeczytania rapost z badań jakie przeprowadziliśmy na Uniwersytecie w Hadze i w Amsterdamie w katedrze Technologii Ruchu nad biomechaniką jeźdźca podczas jazdy na Trikke:

RAPORT : Streszczenie badan naukowych nad TRIKKE pdf